Prawie w każdą niedzielę razem z koleżanką wybieramy się poza osiedle na dłuższy spacer z pieskami. Psiaki spuszczone ze smyczy biegają szczęśliwe, czasem zakłóci nam spokój rowerzysta lub biegacz (Nero zaczyna ich gonić) ale te poranki są cudownymi chwilami. Co tydzień obserwujemy, jak zmienia się otoczenie a zwierzaki "sprawdzają" co nowego się wydarzyło. Czasem mamy mnóstwo przygód - kiedyś spotkałyśmy bardzo blisko nas spacerującego bociana, mała sarenkę z "mamą", Morka i Nero wbiegli do rowu pełnego błota (miałyśmy czarno-białe psy), ale gdy wezmę aparat, spacer przebiega bardzo spokojnie.
I jeszcze jedna rzecz, która mnie bardzo zastanawia, nie wiem jak, ale Morka wie, kiedy jedziemy na spacer. Mimo takiego samego mojego zachowania, jak tylko zamykam drzwi mieszkania sunia cała podekscytowana zbiega na dwór. Nawet się nie załatwi, tylko szuka samochodu a gdy otwieram drzwi auta nie muszę nic mówić, zaraz wskakuje na siedzenie a w środku leży sobie Nero, szczęśliwy że już jesteśmy i możemy jechać. I jak tu nie kochać te nasze psiaki?
Morka "sprawdza" co nowego wydarzyło się od ostatniego spaceru,
to już jest poranny rytuał - żebractwo
Nero, jak prawdziwy mężczyzna wytycza kierunek spaceru a Morka za nim,
tu już psina trochę zmęczona zaczyna pokazywać nam, że czas do domu. Niestety w dni powszednie Mora ma bardzo krótkie spacery, nie chce chodzić między ludźmi a latem nie ma na osiedlu spokojnego miejsca, więc jej kondycja pozostawia wiele do życzenia.
zmęczona Mora po zanurkowaniu w krzaki wróciła cała w drobnych, zielonych kulkach. Po powrocie szczotkowanie mamy zapewnione,
wracamy do domu.
I jeszcze kilka zdjęć pobliskich pól, łąk. To jest chyba najpiękniejszy poranny widok, oczywiście odwracamy oczy, gdy pokazują się zabudowania osiedla ;)
I na koniec, wypoczynek szczęśliwego psa :)
lubi spać od ściany hi,hi;nie ma to jak szczęśliwy pies
OdpowiedzUsuń