Święta, święta i po świętach. Nareszcie udało mi się zrobić Morce trochę zdjęć w pozycji innej niż horyzontalna :)
Zacznę jednak od pokazania dwóch pisanek. W Wielką Sobotę spacerując z Morcią i jej narzeczonym po polach rozmawiałam z koleżanką o obyczajach świątecznych, w planach miałyśmy nawet zebranie zboża na farbiarską próbę. Niestety w drodze powrotnej zapomniałyśmy o tym :(, natomiast mi się przypomniało, ze kiedyś czytałam w gazecie, jak farbować jajka z wykorzystaniem liści. Przed domem znalazłam malutkie liście koniczynki i chyba listki mlecza (niestety kiepski ze mnie ogrodnik, więc mogę pomylić nazwy) i tak powstały dwie ekologiczne pisanki. Mam nadzieję, że w przyszłym roku nie zapomnę tego sposobu, bo efekt jest rewelacyjny. Można farbować jajka białe i ciemne, ja zafarbowałam ciemne
W Niedzielę świąteczną, był spacerek po osiedlu, ale za to w lany poniedziałek o godz. 6.50 wyruszyłyśmy na dłuuuuuugi spacer, po polach, łąkach. Na dworze była okropna mgła, ale psiaki trzymały się na tyle blisko, że miałyśmy ich na oku. Jedno z moich ulubionych zdjęć, niestety Nero pokazał się z niezbyt atrakcyjnej strony,
a tutaj psina niezbyt zadowolona z faktu, że zaraz będzie wielkie mycie. Niestety nie ma szans aby Mora weszła pod prysznic i pozostaje nam miska z wodą. Mycie trwało (z zegarkiem w ręku) 20minut, woda w misce zmieniana była 4 razy.
I to nie koniec poniedziałkowych spacerów. Rano gęsta mgłą a popołudniu zaczęło pięknie świecić słońce. Umówiliśmy się z Morci kuzynkami (Lora-labradorka i Luna-schitzu) i pojechaliśmy na wały nad Odrą.
Zadowolona Morcia w samochodzie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz